Ostatnio gustuję coraz częściej w tofu, choć kiedyś wydawało mi się bez smaku, bez sensu.
Ale z nim jest jak z kurczakiem, czyste "płótno",
na którym można namalować co się chce - słodki, słony, kwaśny smak.
Zaczęło się od śniadaniowych inspiracji, potem zobaczyłam szaszłyki Ewy Wachowicz i dzisiaj przyszedł czas na moje, choć na pewno wypróbuję je jeszcze na słodko bo w końcu tofu jest wszechstronne.
na którym można namalować co się chce - słodki, słony, kwaśny smak.
Zaczęło się od śniadaniowych inspiracji, potem zobaczyłam szaszłyki Ewy Wachowicz i dzisiaj przyszedł czas na moje, choć na pewno wypróbuję je jeszcze na słodko bo w końcu tofu jest wszechstronne.
Na 8 szaszłyków potrzebujemy:
1 kostkę tofu naturalnego (180g)
1 małą cukinię
16 pomidorków koktajlowych
Marynata:
1 małą garść orzechów włoskich
2 ząbki czosnku (wyciśnięte)
1 łyżeczkę miodu
1 łyżeczkę trawy cytrynowej (tarta ze słoiczka)
1 łyżkę soku z cytryny
2 łyżki sosu sojowego
2 łyżki oliwy
szczyptę chili (opcjonalnie)
Pokroiłam tofu w dużą kostkę (planując po 2 kawałki na szaszłyk).
Zmieszałam wszystkie składniki marynaty ze zmielonymi w młynku do kawy orzechami (można użyć już startych albo wrzucić do blendera). Wymieszać tofu z marynatą, najlepiej zrobić to rękami bo ser jest delikatny i można go łatwo uszkodzić po prostu. Zostawiłam i zapomniałam ale myślę, że godzina spokojnie wystarczy. Pokroiłam cukinię w kawałki. Nadziewałam na patyczki w kolejności jak widać ale ta oczywiście jest dowolna. Resztą pozostałej marynaty posmarowałam warzywa.
Ja piekłam akurat w piekarniku z opcją grilla na drugim poziomie od góry ale można je śmiało zrobić na grillu tradycyjnym. Jak na razie pogoda nie sprzyja :D Piekłam najpierw 8 minut, następnie obróciłam szaszłyki i piekłam jeszcze 12 minut, aż marynata orzechowa się przyrumieniła.
Są naprawdę pyszne i zachęcam do eksperymentowania ze składnikami.
Nawet, gdy już ostygły, smakowały wyśmienicie, więc na imprezę w plenerze idealne.
Zachęcam do namoczenia patyczków w wodzie przed grillowaniem, to zapobiega ich nadmiernemu przypalaniu się. Ja moczyłam do 3/4 wysokości (taka szklanka była) i jak widać końcówki są dużo ciemniejsze a to może nam popsuć nieco smak.
Miłej zabawy :)
Przepis dołączam do akcji założonej przez Izzy:
Ładnie napisane o tym płótnie! Właśnie za to lubię tofu najbardziej, że można mu nadać dowolny smak, bawić się i eksperymentować :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Właśnie się rozkręcam z tym eksperymentowaniem ;)
UsuńFantastycznie wyglądają, aż mam ochotę chrupnąć ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
UsuńJa też powoli pokochałam tofu....co więcej mam zamiar w najbliższym czasie je własnoręcznie zrobić :))
OdpowiedzUsuńSzaszłyki bardzo apetycznie wyglądają :) pozdrawiam :))
i dobrze smakują, chętnie zajrzę podejrzeć własnoręcznie zrobione tofu :)
UsuńOk,to dam znać jak zrobię :))
Usuń