Witajcie :)
Pogoda taka, że nikomu nie chce się stać przy kuchni.
Dlatego wieczorem, kiedy robi się nieco chłodniej pichcę coś na kolejny dzień.
Coś, czego nie trzeba jeść na ciepło ale nasyci.
Jakiś czas temu kupiłam mąkę z żołędzi i musiała poczekać na swój debiut
co najmniej z miesiąc. Podchodziłam do niej z pewną nieśmiałością ale nie żałuję.
Jest bardzo smacznym dodatkiem i na pewno nie poprzestanę na jednym wypieku :)
Zapraszam na pyszny lunch. Można zapakować i zabrać do pracy.
Na jedną tartę potrzebujemy:
Ciasto
30 g mąki owsianej
30 g mąki z żołędzi
60 g mąki pszennej pełnoziarnistej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
1 żółtko jaja
12 g oleju kokosowego (2 łyżki)
12 g masła orzechowego
(u mnie z makadamia ale może być każde)
70 g jogurtu naturalnego
Nadzienie
135 g serka kanapkowego (u mnie "Twój Smak" Piątnicy)
1 jajko + 1 białko
sól, pieprz
2 małe marchewki
1 małą cebulę (np. czerwona)
garść młodego groszku (może być mrożony)
50 sera typu Feta
natka pietruszki do posypania
Wszystkie składniki na ciasto zagniotłam dokładnie na jednolitą masę.
Rozwałkowałam między dwoma kawałkami folii spożywczej. Tak jest po prostu łatwiej.
Nic się nie przykleja ani do deski, ani do wałka. Przeniosłam rozwałkowane ciasto do foremki.
Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 190 stopni i piekłam 10 minut.
Cebulę pokroiłam w piórka/paski i podpiekłam na lekko natłuszczonej patelni
przez kilka minut razem z marchewką pokrojoną w plasterki średniej grubości.
Serek zmiksowałam z jakiem i białkiem, dodałam przyprawy.
Ostrożnie z solą, sery są dość słone, więc można łatwo przesadzić.
Podpieczony spód wyjęłam z piekarnika, wyłożyłam na niego warzywa
i pokrojoną w kostkę Fetę. Porozkładałam wszystko w miarę równomiernie.
Zalałam masą serową. Posypałam natką pietruszki.
Wstawiłam ponownie do piekarnika, zmniejszając temperaturę do 180 stopni na 25 minut.
Przestudziłam i podjadałam na zimno ale ciepła też oczywiście jest znakomita.
Smacznego i wytrwałości w upały :)
Mąka z żołędzi mówisz...? O tym jeszcze nie słyszałam :) Musi smakować ciekawie :)
OdpowiedzUsuńŻołędziowej mąki jeszcze nie próbowałam, ale jak tak polecasz, to kupię na pewno :).
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda ta Twoja tarta ;)
Również życzę wytrwałości!
O rzesz. Aż brak mi słów. Mąka z żołędzi na pewno świetnego smaku nadała, dobrze, ze jeszcze jej trochę mam :P
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawi mnie smak tej mąki!
OdpowiedzUsuńa tarte sama mam dzisiaj na obiad :)
Tarta obłędna :) idę szukać mąki z żołędzi.....
OdpowiedzUsuńŁał! prezentuje się wspaniale!
OdpowiedzUsuńmmmniam! niebo w gębie!
kocham takie tarty!
a ja zapraszam na nową domenę mojego bloga tortadellafiglia.com :)
mam nadzieję, że Ci się spodoba!