29.07.2014

Chutney z mirabelek czerwonych


Obiecałam mirabelki i oto są w nietypowej odsłonie.
Wielu osobom na pewno kojarzą się z beztroskim czasem dzieciństwa
bo kto nie chodził kiedyś na tereny działkowe, żeby podjadać dziko rosnące mirabelki.
Są bardzo smaczne i niedocenione. Nie znajdziecie ich na bazarkach ani w sklepach.
Cały ich urok polega na tym, że trzeba poszukać a potem nazrywać.
Przyznam się jednak, że ja nie zrywałam. Dostałam za to pokaźną ilość kilku kilogramów od Przyjaciół, którzy z narażeniem na pożarcie przez komary, nieustraszeni narwali ich całą masę.
Sami więc rozumiecie, że przez to wydają się jeszcze smaczniejsze ;)
Oprócz powideł, z mirabelek powstał chutney. Ostrzegam - wciąga, nie można przestać go jeść.


Na 3 słoiczki (po 300 ml) potrzebujemy:

250 g czerwonej cebuli (waga po obraniu)
750 ml rozgotowanych mirabelek czerwonych (3 szklanki)
100 g cukru brązowego
5 pieczonych pomidorów (takich po 180 g)
lub 220 g koncentratu pomidorowego dobrej jakości
1 łyżeczka pieprzu kajeńskiego
1 łyżeczka kolendry mielonej
sól, pieprz do smaku
2-3 łyżki oleju (kokosowy lub rzepakowy)

sok z limonki (opcjonalnie)


Pokroiłam cebulę w drobną kostkę.
Na patelni rozgrzałam olej i podsmażyłam na nim cebulkę. Nie powinna się usmażyć
na brązowo, tylko zeszklić porządnie, więc nie dawajcie zbyt dużej temperatury.
W tym samym czasie pokroiłam pomidory na ćwiartki i upiekłam w piekarniku
na drugim poziomie od góry z funkcją grilla. W zależności od pomidorów trwa to około 20 minut.
Następnie wyjęłam z piekarnika brytfankę z pomidorami i przykryłam folią aluminiową.
Dzięki temu, gdy chwilę przestygły, łatwiej zdjęłam skórkę. Pomidory posiekałam dość drobno.
Na patelnię z cebulką dodałam mirabelki i pomidory. Ja swoje śliwki brałam z tych na dżem,
więc nie wiem dokładnie jaka była ich waga przed drylowaniem ale tu nie jest nam potrzebna
lekarska precyzja, więc weźcie na tzw. oko ;) Jeśli nie macie ochoty bawić się z pieczeniem pomidorów, dodajcie koncentrat pomidorowy. Będzie równie smacznie.
Dodałam przyprawy i gotowałam na małej mocy, aż płyn odparował i całość zredukowała się
do pożądanej konsystencji. Będzie to trwało od 30 minut do około godziny nawet.
Co jakiś czas trzeba zamieszać. W zależności od stopnia słodyczy mirabelek,
możemy dodać łyżkę soku z limonki. Ja dodałam, ponieważ moje były bardzo dojrzałe i bardzo słodkie.
Gotowe !


Wyłożyłam gorący chutney do wyparzonych słoiczków, zakręcałam i odwracałam do góry dnem.
 Ja pasteryzowałam ale to nie konieczność.
Wolę po prostu mieć pewność :) Żałuję, że zrobiłam tak mało bo jest pyszny.


Chutney można podawać do mięs, do kanapek z wędliną lub serem, do nachos, do warzyw
i co tam jeszcze przyjdzie nam do głowy. Tak więc, jeśli tylko dorwiecie dziko rosnące
mirabelki, od razu bierzcie się za rwanie, żeby się takie cuda nie zmarnowały :)


Przetwory

26.07.2014

Sernik migdałowy i kisiel z wiśni


Wiśniowo u nas ostatnio.
Kilka godzin drylowania i zapasy poczynione. Ja czerwona, kuchnia wokół czerwona, 
zupełnie jakbym popełniła jakąś zbrodnię ;) Przepisu na konfiturę chyba podawać nie muszę...
Z założenia ten blog ma zawierać przepisy niebanalne, dlatego ją sobie darowałam.
Natomiast ten sernik jest na pewno niebanalny i wart grzechu.
Lekko migdałowy z grubą warstwą domowego, zapieczonego kisielu z wiśni.
Niestety fotografie nie obejmują sernika w całości ale dobrze, że w ogóle się udało złapać...


Kisiel z wiśni:

Wydrylowałam umyte wiśnie. Niestety dokładnej ilości sprzed operacji nie podam,
ponieważ robiłam to przy okazji kilku kilogramów... Po drylowaniu jednak potrzebujemy 600 g.
Owoce włożyłam do rondelka, zasypałam cukrem brązowym (tu rzecz wedle własnego uznania oraz słodyczy naturalnej z wiśni). Jedne wymagają więcej, inne mniej.
Smażyłam wiśnie aż odrobinę zmiękły, następnie dodałam 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej rozrobionej
w odrobinie zimnej wody. Wymieszałam dokładnie, jeszcze chwilę gotując. Odstawiłam do wystygnięcia. Taki kisiel można zrobić dzień wcześniej a potem ponownie go podgrzać.
Nie jest to frużelina, zawierająca żelatynę, więc nic mu się nie stanie.


Na blaszkę 20 x 26 cm potrzebujemy:

1 kg sera białego mielonego 
(trzykrotnie lub z wiaderka, polecam Piątnicy bo nie jest to serek homogenizowany)
5 jajek (L)
130 g cukru brązowego (lub białego)
60 g mąki ziemniaczanej
3 płaskie łyżki kaszy manny
4 czubate łyżki tartych migdałów
100 g miękkiego masła 
(można rozpuścić i przestudzić lub odpowiednio wcześniej wyjąć z lodówki)
2 łyżki oleju rzepakowego
1 łyżeczkę ekstraktu migdałowego lub kilka kropli aromatu

Radzę wyjąć zimne składniki z lodówki przynajmniej godzinę przed przygotowaniami.


Jajka wybiłam do miski i zmiksowałam z cukrem na puszystą masę.
Następnie dodawałam stopniowo sypkie składniki oraz masło i olej.
Nie miksowałam długo, żeby nie wbijać niepotrzebnego powietrza do sernika, 
tylko do połączenia składników. 


W międzyczasie nagrzałam piekarnik do 190 stopni. 
Foremkę wyłożyłam papierem do pieczenia.
Wylałam masę, wstawiłam na 35 minut, drugi poziom od dołu.
Po tym czasie wyjęłam, nałożyłam kisiel i wstawiłam na 30 minut, 
zmniejszając temperaturę do 170 stopni. Piekłam cały czas bez termoobiegu.
Wystygł przez noc w uchylonym piekarniku  a rano jeszcze go schłodziłam w lodówce.


Na pewno część z Was zadaje sobie teraz pytanie, czy się nie pomyliłam... 
Nie, nie oddzielam żółtek od białek. Sernik wówczas mniej rośnie ale również mniej opada.
Można go zrobić na spodzie z ciastek albo innym ulubionym. U nas wolimy bez spodu.
Jest mięciutki i puchaty. Jeśli jesteście fanami ciężkich, zwartych serników,
nie przypadnie Wam raczej do gustu. Jest mocno wiśniowy, subtelnie migdałowy, nie za słodki.
Radzę upiec go na noc bo wtedy łatwiej dotrwać do momentu aż ostygnie ;)


W wiśniowym sadzie 2014 W wiśniowym sadzie 2014

24.07.2014

Kurczak z miodem w rabarbarze


Mała przerwa z powodu braku czasu. Ostatnio przerabiałam wiśnie i mirabelki.
Wkrótce pojawią się przepisy z nimi w roli głównej, bardzo apetyczne... 
Zapraszam wkrótce :)
A dzisiaj mam coś dla fanów smaków słodko-kwaśnych.
Przepis łatwy, lekki i szybko się robi.


Na porcje dla 2 osób potrzebujemy:

1 duży pojedynczy filet z piersi kurczaka
2 laski rabarbaru
2 łyżki miodu lipowego lub wielokwiatowego
sól, pieprz, cynamon

dowolna ilość ulubionego ryżu


Filet oczyściłam, umyłam, osuszyłam papierowym ręcznikiem. 
Przekroiłam wzdłuż na 2 cieńsze kawałki. Natarłam solą i pieprzem.
Rabarbar oczyściłam, pokroiłam w kostkę. Miód rozgrzałam na patelni. 
Dołożyłam rabarbar, szczyptę cynamonu i karmelizowałam, mieszając, aż rabarbar się rozpadł.
Na tak przygotowane owoce wyłożyłam filety i smażyłam z obu stron, 
delikatnie przewracając w międzyczasie na drugą stronę.
Nie trzeba w niczym obtaczać ani dodawać żadnego tłuszczu. Kurczak będzie soczysty.


Podawałam z ryżem pełnoziarnistym, wymieszanym z wiórkami kokosowymi.
To oczywiście zależy już od Was, jaki ryż wybierzecie, bardzo będzie pasował jaśminowy.
Danie jest bardzo orzeźwiające, idealne na lato :)
Smacznego !


20.07.2014

Domowa Ice Tea z melona i zielonej herbaty


Dzisiaj chwila wytchnienia, powietrze daje oddychać i od razu człowiek żwawszy się robi.
Podczas upału wszyscy robią, co mogą, by się schłodzić.
Każdy ma pewnie swój własny sposób ale jedno jest pewne, trzeba dużo pić !
Nie wszyscy jednak są miłośnikami wody a słodkie napoje kiepsko gaszą pragnienie.
Dostarczają tylko kolejne dawki cukru lub syropu glukozowo - fruktozowego,
który jest jeszcze bardziej szkodliwy od białego cukru.
Jest teraz powszechnie używany w napojach, herbatach mrożonych, izotonikach, 
sokach owocowych, lodach, deserach a nawet uważanych za zdrowe jogurtach.
Napędza apetyt, powoduje szybkie tycie i inne spustoszenia. Masakra !
Dlatego róbcie jak najwięcej domowych deserów, lodów, napojów itp. Wiecie, co jecie.
Dzisiaj mam mrożoną herbatę zieloną z melonem i tu super wiadomość. 
Smakuje nawet przeciwnikom zielonej herbaty, wypróbowałam na własnym Mężu ;)
Jest naturalnym izotonikiem i antyoksydantem w jednym. Rewelacyjnie chłodzi.


Na litr napoju potrzebujemy:

500 g melona żółtego 
(waga po obraniu i wyjęciu pestek, to 1/2 sporego melona albo jeden mniejszy)
1/2 litra gotowanej wody
3 płaskie łyżeczki ulubionej zielonej herbaty lub 3 torebki ekspresowej
2-3 łyżki miodu lub syropu z agawy (tudzież klonowego)
sok z jednej limonki


Zagotowałam wodę, po około 5 minutach zalałam zieloną herbatę.
Jeśli chcecie, by napój był pobudzający, parzymy ją krótko. 
Jeśli ma być relaksujący, parzymy ją dłużej. 
Po tym czasie oddzieliłam fusy od wody i wystudziłam napar.
Obrałam melona, wydrążyłam pestki i zmiksowałam z herbatą, miodem i sokiem z cytryny.
Można w ogóle nie dodawać miodu, ponieważ melon jest słodki ale to już kwestia indywidualna.
Wstawiłam do lodówki. Dobrze schłodzony gotowy do picia.
Proste ?

Polecam, naprawdę ma super smak i intryguje niewtajemniczonych, co też to jest ?

Letnie Orzeźwienie 2014 Jak ugasić pragnienie? Płaski brzuch- posiłki dietetyczne

16.07.2014

Pasta słonecznikowa z suszonymi pomidorami i tofu


Od kilku dni zbierałam się, żeby zrobić coś, co będzie można podgryzać,
gdyż ostatnio dzięki upałom często zdarza mi się omijać obiad. Kupiłam ostatnio słonecznik w ilości niemal hurtowej, więc muszę go jakoś wykorzystać. Dodawałam, miksowałam, dolewałam i próbowałam. Wyszła mi pasta podobna w smaku do pasztetu dobrej jakości. Pasztety lubię ale najbardziej drobiowe
i tylko własnej produkcji, te sklepowe omijam z daleka i nawet nie chcę myśleć, co tam mają w składzie.
Po co się jednak męczyć z robieniem pasztetu, skoro pyszną i zdrową pastę można mieć w kilka minut :)


Na słoiczek pasty (ok. 320 g) potrzebujemy:

1 szklankę ziaren słonecznika
80 g tofu
ćwiartkę cebuli
3 sztuki suszonych pomidorów (w oleju)
2 łyżeczki miodu
1 łyżeczkę zielonego pieprzu marynowanego
1 łyżkę oleju sezamowego
1 łyżkę oleju z suszonych pomidorów
skórkę otartą z jednej cytryny (wyszorowanej i sparzonej)
2 łyżki wiórek kokosowych (opcjonalnie)
sól, pieprz do smaku


Ziarna słonecznika namoczyłam na noc w zimnej, przegotowanej wodzie.
Jeśli macie bardzo dobry blender, nie musicie tego robić ale dużo łatwiej się go miksuje.
Następnie odcedziłam słonecznik na sitku, wrzuciłam do blendera.
Dodałam pozostałe składniki oprócz pieprzu i soli. Zmiksowałam wszystko na gładką masę.
Dopiero na końcu dodałam przyprawy do smaku.
Pomidory są słone a zielony pieprz ostry, więc trzeba z doprawianiem uważać, żeby nie przedobrzyć.


Pastę można zajadać do pieczywa, wafli ryżowych lub z warzywami w formie dipu.
Jeśli nie macie ochoty na ciężkie potrawy, wędliny itp. przekąski, ta jest idealna.


Słonecznik jest zdrowy i pożywny. Zachęcam do eksperymentowania ze składnikami.
Pastę przechowywałam przez kilka dni w zamkniętym słoiku, w lodówce. 
Cały ten czas nie traciła nic na walorach smakowych ani wizualnych. 
Polecam :)

Płaski brzuch- posiłki dietetyczne

13.07.2014

Leśne ciastka orkiszowe z chałwą i białą czekoladą


Byliście już w lesie na jagodach? Jeśli nie to koniecznie musicie to nadrobić.
Jagody w tym roku są wprawdzie dwa razy tańsze, niż w zeszłym ale nie ma to jak leśna frajda.
Chciałam wykorzystać płatki orkiszowe, które już trochę rezydowały w szufladzie no i chałwę,
której cały kilogram kupiłam jakiś czas temu i poza kilkoma cudownymi w smaku owsiankami, nie miałam jakoś pomysłu jak ją wykorzystać. W ciastkach użyłam jej zamiast masła i to był bardzo trafiony pomysł, muszę nieskromnie przyznać :P Ciastka nie są małokaloryczne ale mają sporo zdrowych składników,
więc czuję się usprawiedliwiona ;)


Na około 18 sporych ciastek potrzebujemy:

2,5 szklanki płatków orkiszowych (mogą być owsiane)
0,5 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
0,5 szklanki mąki owsianej
0,5 szklanki ksylitolu (lub cukru)
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki siemienia lnianego
150 g ulubionej chałwy
0,5 szklanki maślanki
1 jajko
100 g białej czekolady
0,5 szklanki świeżych jagód
0,5 szklanki świeżych malin


Płatki orkiszowe zmieszałam z mąką, proszkiem do pieczenia, ksylitolem i ziarnami lnu.
Pokruszoną dość dokładnie widelcem chałwę zmiksowałam z maślanką i jajkiem.
Suche składniki zmieszałam z mokrymi, odstawiłam na 30 minut.
Po tym czasie dodałam posiekaną czekoladę i świeże owoce.
Nie siekajcie jej bardzo drobno i nie trzyjcie na tarce bo się rozpuści w trakcie pieczenia.
Wymieszałam całość drewnianą szpatułką, żeby za mocno nie naruszyć owoców.


Wyłożyłam ruszt piekarnika papierem do pieczenia. 
Następnie formowałam łyżką coś na kształt ciastek, pomagając sobie rękami. 
Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni + termoobieg na 18 minut. 
Otwieramy, studzimy. Gotowe!


Na drugi dzień są jeszcze lepsze.
Smacznego :)

9.07.2014

Pesto z miodowym szpinakiem, awokado, bób i cheddar


Żar leje się z nieba, więc kolejny pomysł na lekki lunch.
Również i tym razem można go zjeść na ciepło lub na zimno, zależnie od upodobań.
Ja jadłam w wersji pierwszej, było pysznie.
Na pewno miewacie takie sytuacje, że ugotujecie bób jednego dnia 
i jakaś ostatnia jego porcja zostaje, nie wiadomo co z nią począć. Za mało, by się najeść a wyrzucić szkoda. To jest właśnie danie, do którego możecie go śmiało wykorzystać.
Gdyby marzenia miały kolor, moje byłyby zielone ;)


Na dwie porcje potrzebujemy:

2 garści młodego szpinaku
2 łyżki ziaren słonecznika
1 łyżeczkę miodu
ćwiartkę cebuli
20 g twardego sera (u mnie cheddar)
2 łyżki oliwy dobrej jakości
sól, pieprz do smaku

dowolną ilość ulubionego makaronu penne
1/2 awokado
garść ugotowanego i obranego ze skórek bobu
(gotuję go w wodzie z solą i cukrem około 20 minut)
kilka pomidorków koktajlowych albo jeden malinowy


Szpinak, miód, posiekaną cebulę, słonecznik, starty ser, oliwę z solą i pieprzem
potraktowałam blenderem. Ugotowałam makaron pełnoziarnisty al dente.
Nie cierpię rozgotowanego makaronu. Jest chyba jeszcze gorszy, niż ciepła wódka ;)
Ciepły makaron wymieszałam dokładnie z przygotowanym wcześniej pesto.


Dołożyłam pozostałe składniki pokrojone na drobniejsze kawałki, obrany bób.
Wszystko posypałam jeszcze odrobiną serowych wiórek.


Szybkie, zdrowe danie, które zachwyca kolorem. Tak niewiele do szczęścia :)
A jaki kolor mają Wasze marzenia ?


Wegetariański obiad III

8.07.2014

Quiche pszenno-żytnie jak grecka sałatka


Upał nie nastraja mnie do jedzenia zup, ani ciężkich dań z mięsem.
Robię chętnie jakieś przekąski, które w zupełności zastępują lekki obiad.
Quiche albo tarta (jak kto woli nazywać) ze składnikami greckiej sałatki ale z dodatkiem bazylii,
która w sałatce się nie pojawia. Robione na zasadzie czyszczenia lodówki z resztek.
Wyszło genialne a spód chyba najlepszy, jaki do tej pory udało mi się zrobić :)


Na dużą keksówkę (27 x 8 cm) potrzebujemy:

Spód:
100 g mąki żytniej
50 g mąki pszennej
2 żółtka
60 g oleju kokosowego (lub 100 g masła)
30 g jogurtu naturalnego (czubata łyżka)
szczypta soli

Nadzienie:
kilka pomidorków koktajlowych
kilka oliwek (u mnie czarne)
garść świeżej bazylii
ser typu feta (ilość wedle uznania)
1 mała cebula
1 szklanka mleka
1 białko jajka
1 całe jajko
pieprz, sól


Składniki na spód zagniotłam ręką, schłodziłam w lodówce około godziny ale może być krócej.
Zwykłą formę keksówkę wyłożyłam papierem do pieczenia i na dno wyłożyłam rozwałkowane ciasto, tworząc brzegi tak, by masa mleczna nie wyciekła. Ciasto wałkowałam w folii spożywczej.
To bardzo prosty sposób i nie przykleja się do deski ani wałka.
Zrobiłam kilka dziurek widelcem jak przy klasycznych słodkich tartach.
Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 15 minut. 


W międzyczasie pokroiłam cebulę na piórka i podpiekłam na suchej patelni, żeby lekko zmiękła.
Jeśli chcecie, można dodać odrobinę tłuszczu ale nie jest to konieczne.
Wyjęłam spód, poukładałam na nim cebulę, przekrojone na pół oliwki i pomidorki
oraz fetę i listki bazylii. Zalałam całość mlekiem wymieszanym z jajkiem, białkiem i przyprawami.
Należy uważać z solą bo ser jest słony. Wstawiłam jeszcze na 25 minut do piekarnika.
Może wystarczyć nawet 20 minut, w zależności od piekarnika.
Gotowe :)


Smakuje na zimno, smakuje na ciepło i wciąga niczym orzeszki. 
Nie można przestać jeść. Można spokojnie zabrać na wynos.
Smacznego !

Wegetariański obiad III

6.07.2014

Lekka rolada z jagodami i białym serem


Ostatnio u nas w domu szał na jagody, mamy fioletowe palce, języki i plamy na ubraniach.
Obiecuję więc kolejne przepisy z tymi ciemnymi perełkami.
Ostatnio doszłam do wniosku, że to chyba w tej chwili jedyne niepryskane owoce dostępne 
w sprzedaży. Choć w lesie też byłam ale cierpliwości nie wystarczyło, 
by nazbierać ilość potrzebną na 10 słoiczków dżemu, które wylądowały już w spiżarni.
Nie jestem zwolenniczką nabiału 0%, jak już wspominałam nie raz
ale w tym przypadku użyłam takiego sera, by odchudzić nieco deser.
Słyszałam od wielu osób, że obawiają się robić rolady samodzielnie bo to za trudne.
Nic bardziej mylnego, jest to bardzo prosty w wykonaniu, szybki i efektowny deser.
Z przepisu na biszkopt korzystam od wieków, więc nie znam źródła ale zawsze się udaje.


Na roladę potrzebujemy:

50 g cukru (białego, brązowego lub ksylitolu)
40 g mąki pszennej tortowej
40 g mąki ziemniaczanej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 jaja (rozmiar L)

Nadzienie:
1,5 szklanki jagód leśnych
cukier do smaku
1 czubatą łyżkę cukru żelującego
200 twarogu 0% (użyłam Zott)


Mąki przesiałam z proszkiem do pieczenia. Z jajek oddzieliłam białka od żółtek.
Białka ubiłam na sztywno. Gdy zaczęła się pojawiać już wyraźna piana, dodawałam po troszku cukier, nadal ubijając. Następnie zmniejszyłam nieco obroty miksera i dodawałam stopniowo po jednym żółtku. Wsypałam przesianą mąkę i wymieszałam już delikatnie drewnianą szpatułką. Nie mikserem !
Blaszkę piekarnika (40 x 28 cm) wyłożyłam papierem do pieczenia
i na całej powierzchni rozsmarowałam masę w miarę równomiernie.
Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 170 stopni na środkowy poziom, na 12 minut.
Gorącą zsunęłam z papierem na blat. Obok ułożyłam lnianą ściereczkę.
Odwróciłam biszkopt z papierem do góry nogami, kładąc ciastem na ściereczkę.
Zdjęłam ostrożnie papier do pieczenia a ciasto zwinęłam razem ze ściereczką,
wzdłuż dłuższego boku w rulon. Zostawiłam do całkowitego ostygnięcia.


Oczyszczone jagody poddusiłam z cukrem (słodzić wedle własnego gustu).
Gdy nieco zmiękły, dodałam cukier żelujący.
Przestudzone wymieszałam z rozdrobnionym biały serem. Biszkopt odwinęłam.
Rozsmarowałam równomiernie nadzienie do 3/4 wysokości
(żeby przy zwijaniu nie wychodziło na zewnątrz).
Zwinęłam na powrót tak samo, jak poprzednio, tylko już bez ściereczki oczywiście :)


Można posypać cukrem pudrem, zmielonym ksylitolem albo polukrować, jak lubicie.
W ten sposób mamy 40 cm rolady, która jest pyszna i wcale nie wysokokaloryczna,
ponieważ pozbawiłam ją bitej śmietany a ilość mąki jest znikoma.
Opis jest długi bo chciałam obrazowo wytłumaczyć ale robi się błyskawicznie.
Polecam na przyszłą niedzielę :)

Słodkie jagodowe lato Jagodowe lato

3.07.2014

Sezonowy kalendarz - Lipiec


Cyklicznie na początku miesiąca załączam sezonowy kalendarz młodych warzyw i owoców.
Lipiec jest chyba najbogatszym miesiącem w całym roku, jeśli chodzi 
o wysyp uroczych, pysznych i zdrowych darów natury. Za to głównie kocham lato :) 
Część zostało nam z czerwca ale przybyło wiele nowych. Nic tylko zajadać się nimi, 
ponieważ krótko nas cieszą ale na szczęście zostają w postaci mrożonek i przetworów.
Przypominam, że zawsze można wrócić do tego wpisu w zakładce Zielony Kalendarz - menu strony.
 
Fotografie są poglądowe, nie są moją własnością, celowo pogorszyłam ich jakość.

Ja nie mam w tym miesiącu swojego faworyta, ponieważ nie mogłabym się zdecydować.
Czy też macie taki dylemat, że wchodząc na bazarek kupujecie za dużo 
i potem dopiero myślicie, co z tym zrobić i kto to teraz zje... ?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...